Na terapię głodówką każdy organizm reaguje inaczej. Moim problemem (nawet większym niż kryzysy ozdrowieńcze podczas WO) jest to, że ciągle porównuję się do innych i oczekuje podobnych efektów. Ale widzę sama po sobie, że przebieg diety jest zupełnie indywidualny. W moim wypadku po siedmiu dniach nie mam żadnego spadku wagi (mam nadwagę 3 kg więc niewielką). Uczucie głodu mam nadal, szczególnie wieczorami. Rano nie chce mi się ani jeść ani pić.
Cieszę się, bo mam wystarczająco energii, żeby codziennie praktykować jogę. Wczoraj zrobiłam prawie całą Primary Series w stylu Ashtanga. Nadal czuję się na siłach zrobić kilka pompek, dwu/trzygodzinne spacery też są w porządku.
Największym problemem jest to, że na diecie WO nie da się za nic udzielać towarzysko. Ok, herbata ziołowa zamiast kawy i marchewka zamiast popcornu są ok. Ale moi znajomi najczęściej umawiają się na kolację, gotują razem. Więc ja jestem całkowitym outsiderem, przez kolejne kilka tygodni. Wczoraj przetrwałam imprezę u mnie w domu, ale tylko dlatego, że miałam nieograniczony dostęp do wody z cytryną. Wczoraj wieczorem moi znajomi poszli tańczyć, a ja tarłam ogórki kiszone na ogórkową. Ale powiem szczerze, że wolę przez to przejść w lutym niż na wiosnę albo latem. Także grzecznie trę te ogórki i mam nadzieję, że mój organizm nadal będzie się trzymać tak dobrze jak dotychczas.
Pierwszy kryzys ozdrowieńczy minął całkowicie. W głowie się poukładało, wzrok mi się poprawił. Póki co żołądek ma się super, głowa też nie boli. Śpię dobrze, budzę się bardzo wcześnie. W głowie ustawiam kolejne jadłospisy, bo na pewno chcę co najmniej kolejne dwa tygodnie pociągnąć. Także bilans jest bardzo pozytywny. Problemy towarzyskie to nie problemy w obliczu zdrowia i dobrego humoru (u mnie jedno z drugim idzie w parze). A na następnej imprezie, na którą będę mogła iść, założę moją czarną opinającą sukienkę i będę laską i tyle.
0 Response to "PODSUMOWANIE PIERWSZEGO TYGODNIA NA DIECIE WO"
Post a Comment