Cokolwiek robicie, gdziekolwiek jesteście, zatrzymajcie się na chwilę, żeby zapisać ten przepis.
Ten barszcz zakończył mój lekki kryzys warzywny. Od paru dni wszystko było jakieś takie mdłe. Jeśli jesteście na diecie WO od kilku dni, pewnie znacie to uczucie.
Magia tej zupy (którą swoją drogą skopiowałam od swojej mamy, przyp. mamy autora) tkwi w trzech rzeczach:
1. Dodajcie do niej koniecznie majeranek
2. Oraz przecier pomidorowy
3. Oraz puree z warzyw (przepis poniżej)
Składniki:
ZUPA
2 duże buraki
2 marchewki
2 pietruszki
1 kalarepa
kawałek selera
mała kapusta stożkowa lub kawałek kapusty włoskiej
kilka gałązek selera naciowego
dwa ząbki czosnku
sól
majeranek
szklanka przecieru pomidorowego
PUREE Z WARZYW
1 marchewka
2 pietruszki
kawałek selera
kilka różyczek kalafiora
Buraki, marchew, pietruszkę, kalarepę i selera zetrzeć na tarce. Seler naciowy poszatkować, czosnek pokroić w słupki. Kapustę poszatkować. Zagotować to wszystko w dużym garnku z dodatkiem majeranku i soli. Kiedy warzywa będą miękkie, dodać przecier pomidorowy i krótko zagotować.
W międzyczasie przygotować puree z warzyw: wszystkie składniki zagotować do miękkości. Zmiksować blenderem. Dodać do gotowej zupy razem z dodatkową garścią majeranku.
Dzięki pomidorom zupa nabiera kwaskowego posmaku. A dzięki puree zupa jest bardzo syta i przypomina mi trochę prawdziwy barszcz ukraiński z ziemniakami i fasolką.
A na drugie danie rukola z kapustą kiszoną, gotowanym burakiem, żółtą papryką, kapustą kiszoną i kilkoma łyżkami warzywnego puree (zamiast dressingu).